Lotnisko w Dąbiu w kryzysie: Kto zyska, a kto straci w sporze o przyszłość lotnictwa?

Lotnisko w Dąbiu, przez dziesięciolecia tętniące życiem centrum lotnictwa w naszym mieście, przeżywa obecnie jeden z najtrudniejszych okresów w swojej historii. Spór o zarządzanie obiektem doprowadził do rozłamu w środowisku miłośników latania, a konsekwencje odczuwają wszyscy – od instruktorów po młodych adeptów lotnictwa.
Dlaczego doszło do kryzysu?
U podstaw konfliktu leży kwestia dostępu do infrastruktury lotniska oraz sposobu podejmowania decyzji przez obecny zarząd Aeroklubu Szczecińskiego. Lokalne organizacje lotnicze – Szybowcowy Szczecin i Sky City – zarzucają aeroklubu zamknięcie się na współpracę i zmuszanie ich do przenoszenia działalności poza granice miasta. Szczególnie bolesny jest przykład Sky City, którego propozycje współpracy z kilku lat temu zostały zignorowane przez zarząd.
Kto traci na sporze?
Największymi przegranymi obecnej sytuacji są mieszkańcy Szczecina zainteresowani lotnictwem. Zamiast rozwijać się w jednym, dobrze wyposażonym miejscu, lokalne grupy lotnicze zmuszone są szukać alternatyw poza miastem. To oznacza mniejszą dostępność szkoleń, wyższe koszty i utrudniony dostęp do sportu lotniczego dla szczecinian.
Porozumienie Organizacji Lotniczych, skupiające kilka lokalnych grup, otwarcie domaga się zmian. Ich główny postulat to równe traktowanie wszystkich użytkowników lotniska i przejrzyste zasady zarządzania obiektem.
Czy tradycja hamuje rozwój?
Aeroklub Szczeciński może się pochwalić imponującą historią sięgającą 1945 roku i statusem członka Aeroklubu Polskiego. Jednak pytanie brzmi: czy przywiązanie do tradycji nie stało się przeszkodą w dostosowaniu się do współczesnych potrzeb lokalnej społeczności lotniczej?
Zarząd aeroklubu utrzymuje, że jest otwarty na współpracę, ale praktyka pokazuje coś innego. Brak konkretnych odpowiedzi na propozycje współpracy i rosnąca krytyka dotycząca transparentności działań sugerują, że problem jest głębszy niż można by sądzić.
Model leszczynski jako rozwiązanie
Coraz więcej głosów w środowisku lotniczym wskazuje na Leszno jako przykład do naśladowania. W tym mieście zarządzanie lotniskiem przejęła miejska spółka, co zapewniło równy dostęp wszystkim organizacjom lotniczym i przejrzyste zasady funkcjonowania obiektu.
Czy Szczecin pójdzie podobną ścieżką? Radny Marek Kolbowicz już zasygnalizował możliwość zaangażowania prezydenta miasta w rozwiązanie konfliktu. Taki ruch mógłby otworzyć drogę do stworzenia niezależnego podmiotu zarządzającego lotniskiem.
Co dalej z lotnictwem w Szczecinie?
Rozstrzygnięcie sporu wokół lotniska w Dąbiu to nie tylko kwestia prestiżu czy ambicji poszczególnych organizacji. To przede wszystkim sprawa przyszłości lotnictwa sportowego i rekreacyjnego w naszym mieście. Czy szczecinianie będą mieli równy dostęp do nauki latania i rozwijania pasji lotniczych, czy będą zmuszeni szukać możliwości gdzie indziej?
Kluczem do sukcesu będzie znalezienie formuły, która pogodzi wszystkie strony i postawi interes mieszkańców ponad ambicje poszczególnych organizacji. Bez tego lotnisko w Dąbiu może stracić swoją pozycję jako centrum lotnictwa w regionie, a Szczecin – możliwość rozwoju tego fascynującego sportu.