Walka z powodzią na Dolnym Śląsku, czy zagrożenie dotrze na Pomorze Zachodnie?
Żywioł w postaci potężnej powodzi daje się we znaki mieszkańcom południa Polski, zalewając nowe obszary Dolnego Śląska. Na horyzoncie pojawia się pytanie, czy ten tragiczny zasięg wody dotrze do Pomorza Zachodniego. Michał Durka, dyrektor Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Szczecinie, podczas rozmowy na antenie Radia Szczecin, nie ukrywa, że sytuacja jest wyjątkowo skomplikowana.
Od kilku dni dramatyczna batalia z niszczycielską siłą wody toczy się na terenach Dolnego Śląska i Opolszczyzny. Wrocławskie dzielnice zaczynają być już zalane. Choć fala wezbraniowa jest oczekiwana również na Pomorzu Zachodnim, prognozy nie przewidują tam bezpośredniego zagrożenia powodziowego. – Na dolnym odcinku Odry nie spodziewamy się tak drastycznych konsekwencji powodzi jak te obserwowane na terenach podgórskich, mimo że sytuacja jest niezmiernie trudna. W naszym regionie woda prawdopodobnie rozleje się na Międzyodrze i niemieckie poldery, a wcześniej na obszary zalewowe w okolicach Kostrzynia. Nasza sytuacja wydaje się być nieco lepsza – informuje Michał Durka.
Problem może nabierać rangi w województwie lubuskim, między innymi w miejscowościach takich jak Kostrzyn nad Odrą i Słubice, oddalone o około 100 km od Szczecina. – W połowie przyszłego tygodnia niemieckie poldery zostaną otwarte zgodnie z instrukcjami zarządu wodnego. Nasze Międzyodrze oraz system sterowania poziomem wody w Widuchowej dodatkowo spłaszczy nadciągającą falę powodziową. My również jesteśmy w trakcie przygotowań do otwarcia. Po konsultacjach z niemiecką stroną podjęliśmy decyzję o rozpoczęciu tych działań jeszcze przed weekendem – wyjaśnia Durka podczas rozmowy radiowej „Rozmowy pod krawatem”.